poniedziałek, 16 listopada 2015

sześć - podłe sześć

Włączam po raz kolejny open office, nie wiedząc, czemu się wyłączył gdy miałam połowę strony A4 zapisane w żalach i z każdym kolejnym słowem pisałam coraz to szybciej. Więc wracając od początku..Na czym to ja? A no tak..
Kolejny krok. Nie udało mi się go pokonać. Nie udało mi się pokonać bariery, tak ważnej w moim życiu przez jakieś jebane cztery sekundy? Zakończyłam niepowodzeniem moją misję życiową. Ale czy się poddałam? Czy będę próbować jeszcze raz? Oczywiście, że to nie pierwszy i ostatni raz, gdy rekrutowałam się do policji.
Dlaczego?
Poznałam kogoś, w te wakacje. Kto sprawił, że te wakacje były moimi najgorszymi. Kto sprawił, że do dzisiaj śni mi się, jak spałam na ulicy, w zimnych opuszczonych murach z wybitymi szybami , bez wody i prądu, bez grosza ( centa) w kieszeni, w obcym kraju, modląc się by mnie już zabili. Do dzisiaj płaczę, gdy mój mężczyzna dotyka mnie i widzę jak bardzo potrzebuje mojego ciepła, a ja nie mogę mu go dać ponieważ cierpię. Do dzisiaj uciekam przed nim, gdy mówił mi takie zdania tak jak ON. Jak ten skurwiel, który chodzi na wolności, mimo tego że jest poszukiwany listem gończym!
Jak ten skurwiel, który skrzywdził mnie moich najbliższych, i swojego brata. - O nie, D. nie jest jego bratem. Jest szczęśliwy. Dostał szansę od losu i Boga, tak jak ja. Chwyciliśmy wiatr, i lecimy razem z nim. Wreszcie swoi, nasi, prawdziwi.
Chciałam GO złapać. Chciałam przejść do policji, bo skoro nasza policja po wielu moich zgłoszeniach nie może go znaleźć, a ja wiem gdzie on teraz przebywa, wiem co robi, i wiem, że znowu zamierza kogoś skrzywdzić, to krew mnie zalewa. Podawałam wszystkie dane, wszystkie miejsca w których był, powiedziałam wszystko, a oni dalej nic nie zrobili!
Człowiekowi, którego dotyk boli...


Czy miałeś kiedyś sny i wizje, jak bardzo nienawidzisz osoby i wbijasz mu kosę w żebra, taką przed jaką cię najpierw uratował, a potem próbował ci strzelić kulkę w łeb?
Czuję napierającą złość we mnie, gniew.
Nie poddam się.
Co mam zamiar teraz zrobić? Zdać studia. Kochać tego samego mężczyznę, który każdego dnia obiecuje mi że mnie nie skrzywdzi, a przed tym skurwielem mnie obroni. Nie chcę żeby mnie bronił. Chce żeby ON zdechł.