Włączam po raz kolejny open office,
nie wiedząc, czemu się wyłączył gdy miałam połowę strony A4
zapisane w żalach i z każdym kolejnym słowem pisałam coraz to
szybciej. Więc wracając od początku..Na czym to ja? A no tak..
Kolejny krok. Nie udało mi się go
pokonać. Nie udało mi się pokonać bariery, tak ważnej w moim
życiu przez jakieś jebane cztery sekundy? Zakończyłam
niepowodzeniem moją misję życiową. Ale czy się poddałam? Czy
będę próbować jeszcze raz? Oczywiście, że to nie pierwszy i
ostatni raz, gdy rekrutowałam się do policji.
Dlaczego?
Poznałam kogoś, w te wakacje. Kto
sprawił, że te wakacje były moimi najgorszymi. Kto sprawił, że
do dzisiaj śni mi się, jak spałam na ulicy, w zimnych
opuszczonych murach z wybitymi szybami , bez wody i prądu, bez
grosza ( centa) w kieszeni, w obcym kraju, modląc się by mnie już
zabili. Do dzisiaj płaczę, gdy mój mężczyzna dotyka mnie i widzę
jak bardzo potrzebuje mojego ciepła, a ja nie mogę mu go dać
ponieważ cierpię. Do dzisiaj uciekam przed nim, gdy mówił mi
takie zdania tak jak ON. Jak ten skurwiel, który chodzi na wolności,
mimo tego że jest poszukiwany listem gończym!
Jak ten skurwiel, który skrzywdził
mnie moich najbliższych, i swojego brata. - O nie, D. nie jest jego
bratem. Jest szczęśliwy. Dostał szansę od losu i Boga, tak jak
ja. Chwyciliśmy wiatr, i lecimy razem z nim. Wreszcie swoi, nasi,
prawdziwi.
Chciałam GO złapać. Chciałam
przejść do policji, bo skoro nasza policja po wielu moich
zgłoszeniach nie może go znaleźć, a ja wiem gdzie on teraz
przebywa, wiem co robi, i wiem, że znowu zamierza kogoś skrzywdzić,
to krew mnie zalewa. Podawałam wszystkie dane, wszystkie miejsca w
których był, powiedziałam wszystko, a oni dalej nic nie zrobili!
Człowiekowi, którego dotyk boli...
Czy miałeś kiedyś sny i wizje, jak
bardzo nienawidzisz osoby i wbijasz mu kosę w żebra, taką przed
jaką cię najpierw uratował, a potem próbował ci strzelić kulkę
w łeb?
Czuję napierającą złość we mnie,
gniew.
Nie poddam się.
Co mam zamiar teraz zrobić? Zdać
studia. Kochać tego samego mężczyznę, który każdego dnia
obiecuje mi że mnie nie skrzywdzi, a przed tym skurwielem mnie
obroni. Nie chcę żeby mnie bronił. Chce żeby ON zdechł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz