Uśmiechy spowite ciepłem letniego
słońca, ciemne oczy spoglądają na mnie, i śmieją się,
najszczerzej jak mogą. Dzieci patrzą na nas, jak na parę
nastolatków, a przecież mamy już ponad dwadzieścia lat. Jednak
ani on, ani ja nie czujemy się na tyle. Rysujemy kredą po chodniku,
i nie mam pojęcia o czym on myśli, ale domyślam się że tak jak
ja, wspomina swoje dzieciństwo, kiedy człowiek był beztroski,
jarał blatny, chlał tanie wino w bramach i łupał w konsolę, albo
DDRa.
Trzymam różową kredę w dłoni i
rysuję kwiatka, on natomiast rysuje słodkiego kotka. Oceniamy swoje
prace, oddajemy kredę i bardzo dziękujemy dzieciom za pozwolenie
nam, oderwać się od świata codziennego na nie całe dwie minuty.
Odchodzimy śmiejąc się głośno do siebie, przeżywając tą
chwilę, jakby była czymś wielkim, a była tak naprawdę niewielką
kropelką w całym morzu gówna. Ja i brat JEGO – również był
dla mnie jak brat.
Budzę się. W pół
przytomna, rozmyślam o tym co przed chwilą mi się śniło. To nie
był zwykły sen, to było wspomnienie. To miało miejsce
naprawdę, i było czymś w rodzaju jednego z najmilszych wspomnień,
które mnie tam dotknęły. Poczułam się pamiętam, jakbym spędzała
czas z bratnią duszą, kimś kto rozumie mnie w pełni. Uśmiechnęłam
się leniwie na to wspomnienie, i ruszyłam ubrać się, zaliczyć
łazienkę i poranne ćwiczenia. Mijają kolejne dni moich ciężkich
ćwiczeń na ręce, bieganie, brzuch. Powoli się przyzwyczajam do
nowego tempa życia. Czuję jak moje ciało rośnie w siłę, biegam
coraz lepiej, wykonuję ćwiczenia coraz więcej, coraz lepiej.
Membrana drga, a z
niej wydobywają się bity Rozbójnika Alibaby, nawija Paluch,
Borixon i inni.
Biegnę i znowu
widzę jego twarz przed oczami. Przyśpieszam, by uciec od niego, jak
najdalej.
PAMIĘTAJ PO CO
TO ROBISZ.
Stałam się
bardziej organizacyjną osobą.
Załatwiłam
praktyki w szkole do końca, pisze karteczki by nie zapomnieć o
niczym i przyklejam je na blat biurka. Pomaga mi to w organizacji
czasu, wiem co muszę zrobić dziś, co mogę później.
Przyjęli moje
dokumenty tam gdzie chciałabym by przyjęli. Za miesiąc muszę
jechać na pierwsze spotkanie informacyjne. Do tego czasu na pewno
jeszcze bardziej się wzmocnię.
Za niedługo
impreza u jednego z mich znajomych, trzeba powoli się uzbroić w
tematy, oraz w siłę do walki całą noc. Myśl o zaburzeniu mojego
codziennego porządku przez jedną imprezę trochę mnie frustruje,
ale nie mogę popadać w paranoje.
Niebawem, dowiesz
się gdzie przyjęli moje dokumenty. Gdybym podała wszystko na tacy,
nie byłoby potrzeby czytać moich wypocin.
Byłam w Galerii,
uśmiechał się do mnie mężczyzna, przystojny jak diabli,
odwzajemniłam uśmiech. Kiedy zbliżał się do mnie, poczułam
ukłucie w sercu, to nie przyjemne. Mrok znowu mnie ogarnął od
środka. Uciekłam...
Ostatnio pierwszy
raz odważyłam spotkać się z płcią przeciwną, wiedząc że
jestem w stu procentach bezpieczna. Mianowicie przyjechał na
herbatę mój kolega jeszcze z klasy gimnazjum, z którym piszę raz
na jakiś czas, widzę się raz na rok. Przynajmniej nie nudzimy się
sobą. Ma wspaniałą dziewczynę (przynajmniej mam taką nadzieję)
i wiem, że na moim terenie, nie grozi mi nic. Kontrolowałam mój
mrok, jednak przy nim ustał. Sam ustalił bezpieczną odległość
na kanapie, na drugim końcu, za co mu cholernie dziękuję. On już
wie wszystko... Zaniemówił. Poparł moją samokontrolę, wytrwałość
i to, że przy nim śmiałam się mimo wszystko. Sam powiedział, że
mój mrok już zawsze ze mną będzie. Nigdy już nie ustoi, może
zminimalizuje się, ale zawsze będzie się pojawiał. Póki co nie
jestem gotowa, nawet by kogokolwiek poznawać z płci przeciwnej. Sam
fakt tego, że będę zmuszona poznać taką osobę na imprezie jest
dla mnie przerażający. Mimo wszystko wybieram się, bo wiem, że
tam większość ludzi będzie tych, których znam z uczelni.
Cholernie się
boję, dalej mam lęki, nocne poty oblewają moją skórę. Co
wieczór modlę się do Boga o lepsze jutro i dziękuję mu za dzień,
którym mnie obdarzył. Łapacz snów ostatnio daje radę.
BÓG,
HONOR, OJCZYZNA.
Chętnie podzielę się przepisem, który mój kolega podał mi na
herbatce.
Po ćwiczeniach/treningu dobrze jest uzupełnić białko.
Na wieczór, kolację polecam:
-Jedną kostkę sera twarogowego chudego,
-szklankę mleka,
-owoce, najlepiej truskawki, maliny, banan. Żadnych cytrusów, bo
psują smak.
Wszystko zmiksować, koktajlu ma wyjść ok 0,5 l
Dla smaku można cukrować, ja nie cukruję niczego.
A i można dolać trochę więcej mleka.
Smacznego.